Znalezienie dobrej wędliny graniczy nieraz z cudem. Na szczęście zrobienie domowej nie stanowi żadnego problemu, a walory smakowe są nieporównywalne z taką ze sklepu. Do tej pory moim numerem jeden był ten pieczony schab ze śliwką. Ostatnio postawiłam jednak na drób, a konkretniej na pierś z indyka, która zbyt rzadko gości w mojej kuchni. Pieczona w słodkiej miodowej marynacie świetnie nadaje się na kanapki, jak i na obiad. Kupiłam sporą, około kilogramową pierś, dzięki czemu mogłam cieszyć się smakiem domowej wędliny przez bardzo długi czas. Z uwag technicznych, ja indyka piekłam o wiele dłużej, niż zostało to zalecone w przepisie, jednak czas należy dostosować do wielkości porcji, na jaką się zdecydujecie.
Przepis z bloga Tuna Cooking
Składniki:
- 1 pierś z indyka
- 2 łyżki miodu
- 1 łyżka octu winnego
- 2 łyżki musztardy Dijon
- 1/2 łyżeczki soli
- sok z połowy cytryny
Miód podgrzać, dodać ocet, musztardę, sól oraz sok z cytryny i wymieszać. Pierś przełożyć do rękawa do pieczenia, wlać marynatę, zawiązać i wstawić do lodówki na całą noc. Piekarnik rozgrzać do 180°C. Piec indyka w rękawie przez 30 minut, następnie rozciąć i piec kolejne 30 minut lub dłużej, polewając co jakiś czas powstałym sosem. Wyjąć z piekarnika i odczekać ok. 10 minut przed pokrojeniem. Smacznego!
Uwielbiam domowe wędliny :>
OdpowiedzUsuńUWIELBIAMY!!!! :):):)
OdpowiedzUsuńfantastycznie, że się skusiłaś na tą pieczeń. Mam nadzieję, że smakowała. W 100% zgadzam się z tym, że teraz lepiej upiec coś własnego niż kupować wędlinę w sklepie. Ja czas pieczenia dostosowywałam jak słusznie zauważyłaś do wielkości porcji mięsa (moja była niewielka) i dodatkowo czasami jak nie mam pewności to wspomagam się termometrem i sprawdzam temperaturę wewnątrz mięsa.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę smacznego :)
jejku, ja uwielbiam takie domowe wędlinki :) a takiego indyka zjadłabym raz dwa ;)
OdpowiedzUsuń