Langosze z pewnością zna każdy, kto chociaż raz był na Węgrzech. Ja niestety nie miałam okazji spróbować ich w ojczystym kraju, za to przepis (drogą pantoflową) otrzymałam od Węgra.
Moje langosze są o połowę mniejsze od tych tradycyjnych. Najbardziej lubię je ze startym żółtym serem i ketchupem. Ostatnio przekonałam się także do wersji na słodko, z konfitura malinową.
Składniki:
- 1/2 l mleka, letniego
- 2 jajka, roztrzepane
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżeczka soli
- 5 dag drożdży świeżych
- 1 kg mąki
W mleku rozpuścić drożdże. Dodać cukier, sól, jajka i ciągle mieszając wsypywać mąkę. Posmarować blat odrobiną oleju i wyrobić ciasto. Przełożyć do miski, przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na 2-3 h. Blat ponownie posmarować olejem, formować z ciasta cienkie placki. Smażyć na głębokim oleju, aż się ładnie zrumienią. Odsączyć na ręczniku papierowym i podawać ciepłe. Smacznego!
Też bym je polubiła...i obowiązkowo w wersji "na słono" :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze z dużą ilością czosnku :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie na słono! A wyglądają niezwykle apetycznie!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa ich smaku... : O
OdpowiedzUsuń