Sezon na jedne z moich ulubionych owoców powoli dobiega końca. Było tyle planów, miałam upiec tyle różnych ciast, a w końcu stanęło na tym, że wszystkie tegoroczne maliny zjadałam same. W końcu takie są najlepsze. Postanowiłam jednak zrobić coś z tymi malutkimi, czerwonymi pięknościami, a przy okazji odświeżyć przepis na racuchy.
Drożdżowe racuchy może nie należą do grupy dań dietetycznych, ale kto by się tym przejmował, gdy są takie pyszne. Obowiązkowo ciepłe, szczodrze posypane cukrem pudrem.
Składniki:
- 1,5 szklanki mąki pszennej
- 1 szklanka ciepłego mleka
- 20 g drożdży świeżych
- 3 łyżki cukru pudru
- 1 łyżka masła, rozpuszczonego
- 1 jajko
- szczypta soli
- maliny
Drożdże ucieramy z cukrem. Wlewamy mleko i masło. Dodajemy pozostałe składniki i całość dokładnie mieszamy. Odstawiamy w ciepłym miejscu na 1 h. Następnie dodajemy maliny (wedle upodobań) i delikatnie mieszamy. Na głębokiej patelni rozgrzewamy olej. Nakładamy po łyżce ciasta i smażymy racuchy. Gotowe osączamy na ręczniku, przekładamy na talerz, posypujemy cukrem pudrem i podajemy. Smacznego!
mm o takich racuchach marzę: usmażone na tłuszczu, posypane cukrem pudrem. takie najlepsze :)
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie jadłam drożdżowych racuchów. Chyba się w końcu skuszę i zrobię :D
OdpowiedzUsuńW tym roku mój malinowy chrusniak tak obrodził, że powoli mam dosyć tych owoców... ; ))
OdpowiedzUsuńAle na takie racuchy z pewnością bym się skusiła!!
Dopiero dziś przeczytałam Twój poprzedni post i ... przypomniałaś mi stare, dobre czasy !! :)))
Wygladaja przecudownie! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
oprószone takie.. słodkie i pyszne.
OdpowiedzUsuńPrzepyszne. Pierwszy raz jadłam taki rarytas, nie za słodkie, ale boskie.
OdpowiedzUsuń