Zanim dotarliśmy na Stary Rynek w Poznaniu, złapała Nas deszcz, dlatego pierwsze kroki skierowaliśmy do kawiarni...
...gdzie wypiłam moje ulubione cappuccino i spróbowałam (niestety przeciętnego) panforte.
Przez najbliższe kilka godzin na zmianę padał deszcz i wychodziło słońce,a gdy pogoda w końcu się ustabilizowała, można było spokojnie obejść Targi.
Chyba każdy łasuch nie mógł przejść obojętnie obok stoisk ze słodkimi wypiekami. Ja podobnie jak rok temu kupiłam kruchą babeczkę z nadzieniem serowym oraz spróbowałam mięciutkiej i puszystej drożdżówki z bakaliami. Obie były pyszne!
Stoiska z pieczywem - zdecydowanie moje ulubione. W tym roku, na jednym z nich wypiekano powyższe rogaliki. Czy muszę pisać, jaki wspaniały zapach się tam unosił?
Sery krowie, owcze, kozie. Słynny koryciński, oscypki, moje ulubione sery z Ranczo Frontiera, a nawet sery austriackie. Tak sobie pomyślałam, że może w końcu się przemogę i spróbuję zrobić ser domowym sposobem.
Takimi smacznymi wędlinami i mięsami, to nawet największy malkontent nie pogardzi. Zaopatrzyłam się w kilka lasek kiełbas, w tym w "Kiełbasę z PRL-u", której receptura pochodzi z 1964 roku.
A jeśli stoiska mięsne nadal nas nie przekonują, zawsze można kupić wędzoną rybę lub zjeść pajdę z łososiem.
Nie zabrakło też pokazów, w tym pokazu lepienia pierogów. Kucharz naprawdę szybko się uwijał (chociaż prezenterka twierdziła, że robi to w spowolnionym tempie), a spod jego rąk na godzinę wychodziło ok. 500 sztuk pierogów. Na koniec - degustacja, czyli pierogi z farszem z kapusty i grzybów oraz okrasą. Jak nie przepadam za pierogami z wody, tak te bardzo mi smakowały.
Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy, dlatego już teraz nie mogę doczekać się przyszłorocznej edycji Festiwalu. Ciekawa jestem, czym zaskoczą w przyszłym roku.
Pyszne wydarzenie! Pierożki na ostatnim zdjęciu przeurocze :))
OdpowiedzUsuńI są słodkie grzybki, których się boję. Przeraża mnie ich wygląd, to z czego są zrobione i jaki mogą mieć smak :)
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Super relacja, też byłam, niesamowite przeżycie
OdpowiedzUsuńale tam musiało pachnieć ! te wszystkie smaki i zapachy pewnie ciężko było stamtąd wyjeżdżać :) musze kiedys odwiedzić FDS zawsze narzekam, ze za daleko
OdpowiedzUsuńJeeeej, w przyszłym roku dołączę do Ciebie bo aż ślinka cieknie na widok tych zdjęć oraz tego, co napisałaś...
OdpowiedzUsuńBtw. czyżby Mr.Fox?! ;-)))))
Zazdroszczę obecności na targu. Zaopatrzyłabym się w piróg biłgorajski, który uwielbiam i pobuszowałabym w serowych stoiskach. :)
OdpowiedzUsuńoj, szkoda, że się nie zgadałyśmy! spędziłam prawie cały festiwal na Starym Rynku ;] miałybyśmy okazję się poznać.
OdpowiedzUsuń